W ramach opcji 1 ćwiczyłam mozolnie szycie piór i ćwiczyłam cierpliwość wypikowywania tła...
Wyleciał ptaszek z Łobzowa, usiadł na rynku Krakowa...
no takie mam skojarzenie i śpiewam w myślach tą piosenkę z dzieciństwa .. kiedy pikowałam te ptaszki...
Trochę za radą Wiesi, główne pióra uszyłam jednym kolorem, a tło wypikowałam jaśniejszym, który w rzeczywistości się ładnie świeci...
tylko mnie nie pytajcie co to za nici ... za żadne skarby nazwy się mnie nie trzymają...
Dzisiaj mój plan się zrealizował ... mam tryptyk ... czyli trzy poduszki do kompletu ...
Już się cieszę, że jutro lipiec i nowe wyzwanie....
Wypikowana na maxa i tak mialo byc :) bardzo ladne piora a ptaszki cudowne :) Caly tryptyk swietnie sie razem prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że tak mi się udało w komplecie uszyć... niby różne ale podobne .... ptaszki to taki fajny folklor...pozdrawiam
UsuńPodziwiam :)
OdpowiedzUsuńćwiczę nieustannie , hi hi nawet we śnie:)
UsuńElegancka!!! Diane Gaudynski na większości swoich quiltów pikowała gdzieś małego kotka...Bo bardzo lubi swojego futrzaka;-)
OdpowiedzUsuńto ja może analogicznie od teraz będę przemycać ptaszki???
UsuńBeautiful pillow!
OdpowiedzUsuńThank you :)
UsuńLooks fantastic.
OdpowiedzUsuńThank you - I love quilting:)
UsuńPięknie wypikowane. Widać, że ćwiczenie czyni mistrza.
OdpowiedzUsuńdo mistrza mi daleko ale kolejna poducha z tej serii mnie utwierdza, że cierpliwość jest - bo do takiego tła potrzeba oj potrzeba
Usuńyour cushions are beautiful... I love the birds...
OdpowiedzUsuńHugz
Wonderful:)
Usuń