środa, 26 lutego 2014

Zawzięłam się choć było ciężko:)

Postanowiłam, że kolejnym prezentem dla siostry będzie coś japońskiego. Ona lubi takie klimaty.
Widziałam u   Kasi ino ino kosmetyczkę z  haftowaną głową gejszy - no i złożyłam zamówienie. 
W między czasie szukałam materiału, który by choć trochę pasował do klimatów japońskich. 
I  jak  to przystało na huntera szmatek - trafiła mi się nie lada gratka - nowiutka- jeszcze z metką - pidżama ze 100% bawełny japońskiej.  Więc materiał już był, no to  zamówiłyśmy haft. Ale jakoś tak ciągle coś było na przeszkodzie .... haft nie powstawał. Prezent miał być na lipiec tamtego roku, potem przełożyłyśmy  na październik....znowu nie wyszło. Zbliżały się  święta bożonarodzeniowe  - haft się nie zrobił. Więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Skoro  przeszłam  pierwszą inicjację z haftem będąc  w szpitalu, to uznałam, że z gejszą zmierzę się sama.
Oj szło ciężko, kark mnie bolał, oczy wysychały, klęłam jak szewc - przy moim braku doświadczenia... nie wspomnę tu o jakości...
Użyłam chyba za cienkie nici do tej kanwy, krzyżyki nie wyszły za równe ... no ale trudno,    wyszyłam najlepiej jak umiałam:)
Hafcik zaniosłam  do Kasi ino ino, żeby mi uszyła swoimi czarodziejskimi rękoma  kosmetyczkę.
Ja   nie umiałam wszywać zamków no i jeszcze nigdy nie szyłam ksmetyczki więc skoro to miał być prezent to już jeden eksperyment wystarczył.
Kosmetyczka wyszła tak: taaa  daaam!
Oj zapomniałam   dopowiedzieć, że zamiast użyć materiału z japońskiej pidżamki to  użyłyśmy  oryginalnego japońskiego materiału, który przyleciał prosto z Japonii na moje życzenie. Bo...
Będąc w szpitalu, pewnego dnia zadzwoniła do mnie kuzynka, ze słowami otuchy i pyta się co może dla mnie zrobić, uprzednio opowiadając, że wybiera się ze znajomymi na włóczęgę po Japonii.  Więc o co ją poprosiłam?   Kochana bez szmatki nie przyjeżdżaj!!!:)   

I tak oto spełniło się moje marzenie o japońskim prezencie dla siostry.
Wszystko się zgadza - materiał w kwiatki, bo to kraj kwitnącej wiśni przecie, gejsza i nawet koraliki są z napisami japońskimi. To już zasługa Kasi, która zawsze dba o szczegóły. 

Zawzięłam się, choć było ciężko... ale prezent pod choinką znalazł się na czas:)

6 komentarzy:

  1. śliczna! podziwiam Cię za haft i dziękuję za ten piękny materiał! pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawa jestem co ty z niego uszyjesz:) dzięki

      Usuń
  2. Gratulacje! Wyszło naprawdę super :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z daleka haft wygląda lepiej niż z bliska, to nie to co Twoje hafciki perfekcyjne....dzięki

      Usuń
  3. Ciesze się, że się zawzięłaś i wyhaftowałaś Gejszę :)
    szycie tej kosmetyczki to była prawdziwa przyjemność.... a koraliki z japońskim pismem czekały w pudełku chyba specjalnie na tę okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a czy miałam inne wyjście? przynajmniej wiem jak to smakuje:)

    OdpowiedzUsuń