Do tematu wszywania zamka podchodziłam jak do jeża. No ale jak tu uszyć samej kosmetyczkę bez tej umiejętności. Pooglądałam tutoriale w necie .. przeszłam szybki kurs u Kasi ino ino- uwielbiam jak ona tłumaczy za pomocą składanych serwetek:) i podjęłam wyzwanie...
Tak oto pierwsze koty za płoty:
Przeszyłam wzdłuż zamka - niepotrzebnie... spód też jakoś niezdarnie mi wyszedł ... no ale wyciągnęłam wnioski i następna wyszła tak
Do środka, w ramach eksperymentu, wszyłam jako wypełniacz geowłókninę - kosmetyczka stała się dzięki temu dość sztywna. Fajny efekt - ale będzie jeszcze lepiej jak się przepikuje boki kosmetyczki. Tak zrobię następnym razem.
Do trzech razy sztuka..
Tym sposobem uszyłam kosmetyczkę z japońskiego materiału, która trafi w ręce do Ani, która mi ten materiał przywiozła:)
Mam za sobą kolejny krok milowy. Ja do każdych nowości bardzo długo dojrzewam... najpierw nauka robienia maszynowo dziurek do guzików, teraz wszycie zamków i sposób na szycie kosmetyczek....
oj fajnie się ten rok zaczął:)
Brawo Asiu! Naprawdę super!
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńŚwietnie, kolejna przydatna umiejętność opanowana - to kiedy kolejne kosmetyczki będzie można zobaczyć?
OdpowiedzUsuńjuż niebawem:)
Usuńja się zaczynam bać :) wystarczy Ci coś "na szybko, na serwetkach" pokazać i... już umiesz i szyjesz na potęgę... hihihi....
OdpowiedzUsuńfajowe te kosmetyczki! brawo Asiu!
eksperymentuję .... mocno no ale nie od razu Rzym zbudowano
OdpowiedzUsuńSuper te kosmetyczki ci wyszły jak na początek, zamek ładnie wszyty. Ja miedzy materiał a podszewkę daję czasem ocieplinkę oprócz sztywnika, wtedy kosmetyczka jest taka puchata!!
OdpowiedzUsuńDziękuje za wizytę u mnie:))
dzięki za rady - ciągle poszukuję ... i czasami wychodzi żywioł ... ale bez próbowania nie ma rady - pozdrawiam serdecznie
Usuń