Tak sobie życie uatrakcyjniam i wymyślam, co by tu uszyć... Raz po raz sięgam w stronę babskich potrzeb i szyję kosmetyczki... Jedna, różna od drugiej, w zależności od dnia i weny...
Przydadzą się, wiadomo, kobieta zawsze ma coś do zabrania ze sobą z babskich spraw. Tak się składa, że te moje kosmetyczki są raczej niewymiarowe... jedyną wytyczną jest dostępność materiału... nawet się nie zastanawiam czy zmieści się tam dezodorant czy tubka z pastą...
Hm... ta to jak piórnik chyba raczej, albo etui na okulary... a komuś tam na pewno służy...
Ta ostatnia wyszła największa (30x25), pokusiłam się nawet pierwszy raz o kieszonkę i przegródkę... zawsze to łatwiej utrzymać porządek...
Kosmetyczek nigdy za wiele ;-)
OdpowiedzUsuńTyle ile torebek:)
UsuńKosmetyczka, rzecz przydatna, wprowadza nieco ładu w damskiej tobie. Bardzo podoba mi się ta pierwsza, oryginalny materiał. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj to prawda - materiał jest cudnie złoty - taki trochę indyjski...
UsuńPiękne - ta pierwsza zwłaszcza :-)
OdpowiedzUsuńTak tak ja wiem, że ty złoty kolor lubisz:)
UsuńKosmetyczek nigdy za wiele :) Wszystkie mają swój urok, jednak mi również najbardziej podoba się ta pierwsza :)
OdpowiedzUsuńPiękny materiał to połowa sukcesu:)
Usuń