To był plan doskonały. Wszystko zaplanowane, jak nigdy, zapisane w grafiku. Pomysł zrodził się jeszcze w tamtym roku. Patchwork na prezent ślubny. Ale od pomysłu do uszycia daleka droga. Zadałam więc sto pytań do: o wielkość, kolory, wzór, jakie mają mieszkanie, co lubią, jakie są kolory na ścianach i wiele innych. I co usłyszałam ? Ups... ty wiesz najlepiej, przecież się na tym znasz...
No tak, nie problem uszyć tylko problem jak tu zadowolić zamawiającego no i obdarowanych.
Ustaliłam więc plan: do końca lutego musimy wynegocjować kolory, potem do połowy marca kupuję materiały, do połowy kwietnia szyję, do końca kwietnia pikuję i 30 kwietnia ma być gotowy, bo 3 maja jadę do sanatorium wypocząć:) a ślub w czerwcu
Acha, jeszcze kwestia dostarczenia prezentu na południe Polski... No tego mój plan nie przewidział... że paczka przeleży na poczcie, a potem że nierozpakowana będzie do ostatniej chwili .. że aż musiałam zainterweniować, bo może go jakie mole pocztowe jedzą....:) oj te chłopy:) Ale wszystko się dobrze skończyło, do rzeczy więc:
Pikowanie na tak małej maszynie nie należy do prostej czynności... w sumie niezła gimnastyka dla ramion
a potem gimnastyka na kolana... odpiąć z 400 agrafek...
a na koniec do parteru, żeby pozakańczać wszystkie nitki... tu już musiałam pozbyć się okularów, bo jakoś z bliska widzę lepiej bez. Przy okazji poprostowałam kręgosłup...
Druga strona patchworku ... trochę inna niż do tej pory szyłam
Na drugiej stronie wyszyłam pamiątkową metkę przypominającą datę ślubu czyli dzisiejszą:)
Kiedy przyniosłam patchwork do pracy, dziewczyny jednogłośnie stwierdziły, że jest taki OPTYMISTYCZNY!!!
I o to mi chodziło... plan wykonany i efekt osiągnięty:)
Przy okazji dołączam się do wszystkich życzeń dla Młodych niech optymistycznie idą razem przez świat pełen wspólnych pasji:) i za piosenką Natalii Kukulskiej : każdą radość, każdy dół dzielę z Tobą pół na pół ....
Rewelacja!
OdpowiedzUsuńSuper robota! No i plan jaki dokładny :-)
Dzięki - chyba polubię planowanie:)
UsuńPiękny! :)
OdpowiedzUsuńjeszcze raz powtórzę to, co mówiłam już "macając" tę zieloność: jest niesamowity, energetyczny i piękny!
OdpowiedzUsuńi podziwiam Cię za ilość pracy i serca wlozonego w niego...
to najlepszy komplement - usłyszeć te słowa od mojego mistrza:)
UsuńPrzepiękny! Widać jak się napracowałaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję - pracy dużo ale jak frajda na koniec...
UsuńPrzepiękny!!!!! I choć zielony to nie jest mój ulubiony kolor, to ten podoba mi się niezwykle.
OdpowiedzUsuńZ kolorami bywa różnie - fajnie, że zaskakują pozytywnie ....
UsuńAle wielki! Nie wyobrażam sobie, jak można wypikować bez ramy. Dzielna jesteś :-)
OdpowiedzUsuńoj ten nie był moim rekordem.... ale jak się nie ma ramy trzeba sobie radzić ... tylko kwestia czasu i cierpliwości - Ty też dasz radę ...
UsuńPrześliczny i rzeczywiście niezwykle optymistyczny :) Piękny bardzo starannie wykonany :) No i kolejny ślubny quilt na 14 czerwca, co za zbieg okoliczności ;)
OdpowiedzUsuńOj faktycznie dwa ślubne a jakże różne:) Czekałam z niecierpliwością kiedy pokażesz swój... a tu masz szyte na ten sam dzień ... oj będą mieli młodzi szczęście:)
UsuńPiękny i misternie wypikowany.
OdpowiedzUsuń