Młynek do kawy - wyszyłam go niedawno, pisałam już o tym tutaj i miał być dla mnie. Ale przecież niedawno było Krystynki więc uznałam, że uczynię z niego prezent.
Wpasowałam go w tkaninę kawową i powstał mariaż jak mało kiedy:)
Powstała kolejna kosmetyczka kawowa - moja mama była mile zaskoczona, bo dla nas kawa ma nie tylko kulinarne znaczenie ale i emocjonalne.
Pokazałam kosmetyczkę młodszemu synowi:
- Podoba Ci się?- pytam
-A co to jest? pyta Filip
- Ach, mówię, to młynek przecie do mielenia ziaren kawy!
- Mamo! - mówi Filip z wyrzutem - skąd to ja mam wiedzieć, ja przecież jestem dwa tysiące a ty tysiąc!!!
Tak oto wyjawia się różnica pokoleń:)
Jesteśmy z dwóch epok:) ale na szczęście płynie w nas jedna krew.
Świetne połączenie materiałów. Ten z kawą też mam,leży kupiony i czeka na co.....może na wyhaftowany młynek???ale niestety haft to nie moja bajka:))pozdrawiam wiosennie:)
OdpowiedzUsuńHaft to też nie moja bajka, ale próbować trzeba.... ale może Cię moja kosmetyczka zainspiruje na użycie materiału:) pozdrawiam również
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=OofPFh8PVh8
OdpowiedzUsuń...i oklaski
gdzieś ty wynalazł taki klip - rewelacja pozdrawiam:)
UsuńKochana! Takiego młynka to i ja jako dziecko nie znałam i Rodzice musieli mi tłumaczyć! Znałam tylko ten biały, prostokątny z pomarańczowym przyciskiem ;-)
OdpowiedzUsuńA co dopiero nasze Dzieci? ;-) Im trzeba będzie tłumaczyć, co to jest młynek :-P
Kosmetyczka wyszła super! Genialnie wygląda kawowa tkanina!
Tyle jest rzeczy, które nasze dzieci nie znają ot taki postęp - ale na szczęście szycie i haftowanie jest niezmienne:) dziękuję i pozdrawiam Asia
UsuńPiękna kosmetyczka. Taka z poprzedniego tysiąclecia ;).
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłam Twojego bloga. Będę zaglądać :)
Bardzo mnie cieszy, że masz takie skojarzenia - znaczy się praca wyszła spójna:) Ciszę się, że tu zawitałaś, pozdrawiam
Usuń