Mieszkam w mieście o tradycjach żużlowych ale jakoś nie pociąga mnie ten sport. Ubolewam, że atmosfera tu na meczach jest niesportowa i pójście z dzieckiem nie jest niestety dobrym posunięciem. Ale na szczęście są inne drużyny, dla których przychodzą całe rodziny. Dzieje się wtedy piękna impreza, jeden wielki radosny piknik. Mam na myśli Unię Leszno.
Pod koniec roku, w szpitalnych okolicznościach poznałam młode fanki tego klubu. Mają szaliki, koszulki, proporczyki i nie wiem co tam jeszce w klubowym sklepie można kupić.
Teraz mają jeszcze poduchy...
Tym samym poszerzyłam mój asortyment dla kibica:)
byczki są... po byku!
OdpowiedzUsuńwiem, co mówię ;-)