Od razu na wstępie uspokajam wszystkich entuzjastów szachów. To nie jest rewolucja odnośnie wyglądu szachownicy. To tylko moje jakże dowolne dywagacje i skojarzenia na temat.
Wycięłam najpierw kwadraty i próbowałam je jakoś ułożyć.
Kiedy już dały się te kwadraty zszyć, zajęłam się doszywaniem boków, żeby uzyskać właściwy rozmiar.
I tak się rozpędziłam, że mój kawałek podłogi okazał się za mały. Przeniosłam się więc na podłogę do http://kasiainoino.blogspot.com/. Patchwork wielki jak smok... 220 x 260 jak na moje skromne możliwości i umiejętności ... potem trzeba było skanapkować...
a potem wypikować tzw. lotem trzmiela...( już chyba mój ulubiony sposób pikowania).
Tak w ten sposób w głębokiej tajemnicy przed moimi rodzicami powstał mój drugi w życiu patchwork...
Ach, no i poduszeczki do kompletu, a jakże...
Byłam dumna z siebie:)
Śliczności :)
OdpowiedzUsuńI zapomniałam dopisać, że jedną ze szmatek chyba rozpoznaję :)
OdpowiedzUsuńUhatka
To naprawdę piękne dzieła
OdpowiedzUsuńszmatki poznajesz? wiadomo, bez polowania nie ma szycia:) mam szczęście...trafić raz po raz coś ciekawego "paczłorkowego", więc gdybyś miała jakieś konkretnie zamówienie, a Twoje kartony takich szmatek nie zawierają - daj znać... Asia
OdpowiedzUsuń