Dwa lata temu ... rozmyślałam jaki
podarować niebanalny
prezent osobie mi bardzo bliskiej. Zażartowałam sobie …a może by
tak uszyć paczłork. No i wpadłam jak śliwka w kompot, tylko jeszcze wtedy nie miałam tej świadomości, że mam … wreszcie mam pasję, że właśnie ją odkryłam. Gdyby nie wieczory u Kaśki, ona przy maszynie a ja przy kubku herbaty; znamy się już ho ho ... http://kasiainoino.blogspot.com/ gorąco polecam :) krok po kroku Kasia uczyła mnie jak ze sobą zeszywać te kwadraciki.
Dzieliła się ze mną swoimi doświadczeniami ot tak z serca.
Zaczęło mnie bawić bieganie po sklepach z odzieżą używaną gdzie polowałam na super kolorowe „szmatki”. I stałam się jej
działem zaopatrzenia, szmacianym hunterem. A w między czasie mój prezent
nabierał powoli kształtów.
I oto on:
Cztery miesiące pracy nad paczłorkiem udowodniły mi, że mam niekończące się pokłady cierpliwości, że ja się tym w ogóle nie męczę, że ja przy tym odpoczywam, uciekam w świat kolorowych szmatek i
nici od stresu i problemów … totalna terapia, czyli coś czego mi było trzeba.
Chciałam czegoś więcej. Zaczęłam szyć
poduszki dla moich dzieci, rodziny, znajomych. Z jednej strony traktowałam ich jako materiał ćwiczebny (kiedyś trzeba
się nauczyć porządnie szyć) - poduszka
musi mieć duszę i powstaje z myślą o kimś …
z drugiej strony miałam frajdę, że mogę komuś dać coś jedynego, wyjątkowego,
niepowtarzalnego. Wymyśliłam sobie swoją nazwę: Jart’s,
bo od żartu się zaczęło. Dzisiaj wykradam czas wolny dla siebie, choć jeszcze
niewiele go mam to i tak ogrom w porównaniu
z tym co było jeszcze jakiś czas temu. Łapię się na tym, iż
ciągle mam nowe pomysły, patrzę na „szmatkę” i mam wizję co by z niej fajnego
uszyć. „Moja galeria” z dwuletnią historią systematycznie powiększa
się ....
nieśmiało więc zaczynam historię z blogiem ...
po cichutku, po cichutku i jednak wkroczyłaś w blogowy świat :)
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo!...
i wiesz....
wzruszyłam się czytając ten wpis...
i jestem z Ciebie dumna, wiesz prawda?
i.... i moja szafa ino-ino bez Ciebie nie byłaby tak kolorowo pełna :))
Kasia, nam tak do wzruszeń niewiele trzeba,,, dziękuję za wszystko...:)Asia
UsuńPiękny patchwork i podusie :). Bardzo lubię "wariacje" z półkwadratów. Dają tyle możliwości.
OdpowiedzUsuńJ'arts - mamy wspólną nauczycielkę. Kasia również i mnie "zaraziła" pasją patchworkową i uczyła tej sztuki.
Cieplutko pozdrawiam
Uhatka
ooo witaj w klubie miłośników ino ino :) ja mam to szczęście, że nie tylko widujemy się na blogu ale i często na żywo a to wielka wartość dodana... wkrótce moje kolejne prace:) pozdrawiam
UsuńJart's
oj tam, oj tam.... sama się zaraziłaś...
Usuńja tylko troszkę, i to w biegu najczęściej, pokazałam raz czy dwa co z czym zszywać :)
Czytając Twój opis (to co napisałaś o sobie) to dostałam dreszczy... Pięknie to wszystko ujęłaś :-) Wspaniałe jest to, że masz taką pasję, że się w niej spełniasz! Ja nadal szukam... Mam nadzieję, że i we mnie gdzieś to głęboko tkwi. Pewnie będzie mi łatwiej wydobyć to z moich głębin jak będę miała kiedyś więcej czasu ;-)
OdpowiedzUsuńKwasotka
jak to nic nie wiadomo... los płata figle i te dobre i te złe. Dlatego po pierwsze nic na siłę, a po drugie nic na siłę:) powodzenia
UsuńNo i miło poznać następną, pozytywnie zakręconą osobę:) patchwork uszyłaś ślicznie i jeśli to pierwszy to jesteś baaaardzo zdolna:)fajne kolory a wzór też jest przez mnie lubiany. Mieć taką odskocznię od zwykłych, codziennych spraw to jak pobyt w uzdrowisku, będę tu zaglądać:) dziękuję za wizytę i do usłyszenia:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie to było pierwsze moje wielkie przedsięwzięcie, które trwało i trwało ... ale udało mi się skończyć z efektem jak widać ... nie tylko mnie się podoba. Cieszę się, że tu zawitałaś.. ja dopiero odkrywam co to ludzie potrafią uszyć .... i to jest dopiero motywacja, ze ja też tak dam radę, pozdrawiam
UsuńAsia