I pojechała. W wymarzoną podróż. Bez większych planów, w oczekiwaniu co los przeniesie - etap ! - przystanek Mauritius. Dla Doroty uszyłam najpierw torbę w stylu boho w lutym tego roku. Od tego czasu wiele się działo. Plany podróży przesuwały się ... nie tak łatwo pozbyć się swojego "życiowego majątku". Po 6 miesiącach jednak udało się. Bagaż podręczny spakowany do plecaka - rzeczy ograniczone do minimum...
ale żeby nie czuła się sama ma ze sobą najważniejsze pamiątki, drobne rzeczy, które za sobą niosą emocje...
ale do rzeczy...
Dorota pozbywając się po kolei swoich rzeczy przyniosła mi swoje dwa płaszczyki mówiąc - uszyj mi jeszcze z tego plecak i listonoszkę. I wysypała z woreczka swoje pamiątki, muszelki wisiorki, biżuterie - od dzieci, znajomych, przyjaciół.... z pomysłem aby je wszyć do toreb.
Wizualizacja Doroty była jak zwykle przemyślana, szalenie praktyczna i barwna ....
Jak to wykonać???
Długo to trwało - nie miałam weny - ale czas gonił... 22 września był terminem żegnania...
I z dwóch płaszczy powstały takie oto praktyczne rzeczy:
Tak się spieszyłam, że nie zrobiłam zdjęć środka ... może kiedyś Dorota mi podrzuci z krajobrazem z Mauritiusa w tle...
i Plecak
O ile listonoszka nie była dla mnie technologicznym wyzwaniem ... tak plecak momentami mnie przerastał...
Płaszczyk wyglądał tak
Same zaszewki, kieszonki, fałdki itp ... ani kawałka prostego ...
Więc najpierw musiałam go całego rozpruć, pociąć na wąskie paski, potem zszyć w jedną płaszczyznę, żeby na końcu wykroić poszczególne elementy plecaka, zastanawiając się po kolei co z czym zszyć, jak umocować szelki ( wykorzystałam w 100% pasek:) itp.
Marzeniem Doroty było, aby część główna była zapinana na zamek i mogła dodatkowo być wykorzystana na rzeczy wystające np. mata na plaże lub bagietka...
Chyba mnie się to udało ...
Zobaczymy w użytkowaniu.
Czekam na zdjęcia od Doroty i relację.
Jej podróż można śledzić tu
Z ostatniej chwili podejrzałam..., że plecak i listonoszka pojechały w podróż ...
no to komu w drogę temu kopa....
ps. recykling do cierpliwych należy - byłam na granicy
Kobieta od zadań specjalnych! Trudne przerobienie, ale efekty niesamowite :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się na co "niemożliwego" następnym razem się rzucisz :)
Pozdrawiam
Kamila
nawet nie chcę pomyśleć - to było dobre doświadczenie - warte zachodu ... satysfakcja wielka ale szycie z gotowych materiałów idzie znacznie szybciej:)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Dokonałaś niemożliwego!
OdpowiedzUsuńDziękuję - dokładnie tak - wyszłam w pewnym sensie poza strefę komfortu...
Usuń