Miałam cały maj wakacje od codzienności. Zakotwiczyłam się w sanatorium. Plany miałam ambitne: miałam posprzątać w komputerze, miałam popisać posty na blogu, miałam mieć pełen luz. Ale co począć jak włączyło mi się ADHD i od rana do nocy usiłowałam rehabilitować mój kręgosłup. Rano marsz z kijkami, potem ćwiczenia, basen, zabiegi, czasem rower ( ach jakie tam mają trasy rowerowe...:) no i obowiązkowo wieczorem tańce.
No i gdzie tu czas na twórczą pracę? Przyznam się, że nawet miałam przebłyski aby zabrać maszynę:)
Nie, nie maszyna została, ale zabrałam robótki ręczne i w przerwach między zabiegami tworzyłam ozdóbki na Boże Narodzenie. Nie pokaże ich teraz, bo przecież kompletnie nie czas i nie pora ale mam już poczucie komfortu w najbliższej gorączce przedświątecznej - spokojnie będę mogła się oddać szyciu prezentów.
Tak więc wszystko co dobre szybko się kończy - troszkę naprawiona - i na pewno zresetowana wracam do szycia:)
Przeglądając moje niepoukładane pliki znalazłam te oto podkładki, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego:
Jedna strona miała być delikatna, beżowa z koronką, a druga praktyczna do codziennego użytku.
Śliczności! Fajny pomysł, żeby obie strony były "reprezentacyjne". I świetne jest zdjęcie w nagłówku
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie w nagłówku to mój osobisty afrykański patchwork, który popełniłam:)
Usuń