Bali – wyspa indonezyjska
słynie nie tylko z pięknych krajobrazów
ale również z batików. To cudny materiał
w piękne, wzorzyste kolory. Wzory na tkaninie, najczęściej bawełnianej,
uzyskuje się przez pokrywanie płótna gorącym woskiem. Szyje się z tego sarongi
czyli… spódnice upięte z jednego płata tkaniny. No i
oczywiście przeróżnej maści patchworki.
Jak to bywa na Wschodzie, Balijki szyją to ręcznie więc nie można tu
mówić o jakiejkolwiek precyzji czy trwałości.
Przekonała się o tym moja znajoma, która nabyła osobiście, będąc tam na
wakacjach, drogą kupna wielką narzutę, która po kilku praniach zaczęła
się niestety rozchodzić w szwach. Już prawie się pogodziła z faktem, że trzeba
się będzie z tym rozstać ale na szczęcie spotkała mnie:).
Kiedy pokazała mi ten batik- oj faktycznie był nieźle dziurawy. Każda
warstwa była ręcznie zszyta
z trójkątów, a trójkąty w kwadraty. Z tą różnicą, iż na jednej
stronie trójkąty były bardzo małe, a na
drugiej dwa razy większe.
Dziura na dziurze, aż żal patrzeć. Zabrałam się więc najpierw do zszywania
dziur. Musiałam tak naprawdę przeszyć po szwach praktycznie wszystko. Zajęło mi
to ho, ho parę ładnych wieczorów.
Potem zakupiłam ocieplinę i tak jak to należy przepikowałam
dwie warstwy trzmielem.
Dla kontrastu zrobiłam lamówkę w kolorze
ecru.
Tak oto ze starego zrobiłam
nowy patchwork, który sama chętnie bym położyła w swojej sypialni.
Mam nadzieję, że
kiedyś zdobędę taki materiał i będzie
mi dane uszyć od początku do końca z batiku wymarzony patchwork.
Podziwiam Twoją pracę, zupełnie inaczej szyje się od początku a inaczej naprawia :) Efekt wspaniały, szkoda byłoby tak pięknej rzeczy!!!! Tkaniny batikowe to również moja miłość. Twoja znajoma ma szczęście, że Ciebie spotkała:)
OdpowiedzUsuńRobota była żmudna ale się opłacało:) Nie dałabym jej wyrzucić - ja wiem co to batik... to cud tkanina choć delikatna... Ja jestem fanką twarzy w drzewie - to dla mnie arcydzieło ... to mnie się też z Bali kojarzy ... tak bym pojechała na te twoje warsztaty - ale los mi płata figla i właśnie tkwię w szpitalu... trzymam kciuki za warsztaty i czekam na relacje
UsuńOj! przykro mi to czytać, życzę zdrowia, trzymaj się i szybko wracaj do domu, może kiedyś przyjedziesz i spotkamy się osobiście :)
Usuńjak tylko to będzie możliwe to bardzo chętnie - twoje kursy śledzę na bieżąco, pozdrawiam:)
UsuńO, a już myślałam, ze wróciłaś :-(
OdpowiedzUsuńA wczoraj mocno myślałam o Tobie!
A tak bardziej w temacie - super, że udało Ci się uratować takie cudeńko :-)
P.S. Masz jakieś wieści od p.Wojtka?
przesyłka dotarła na miejsce - prezent bardzo się podobał - pełne zaskoczenie :)
UsuńGdy sobie przypomnę w jakim stanie był ten patchwork... i ile się napracowałaś, żeby go naprawić... to padam do nóżek Pracusiu ;-)
OdpowiedzUsuńja sama nie wiem skąd ja mam tyle samozaparcia i cierpliwości
UsuńAleż koronkową robotę wykonałaś ! Efekt piękny :)
OdpowiedzUsuńoj sama byś też nie odpuściła ... szkoda by Ci było takie cudo wyrzucić
Usuń