Jakiś czas temu dostałam zadanie od znajomej pani - uszyć poduchę dla wnusi z koniem koniecznie z grzywą...
No i z pomocą przyszedł mi niespodziewanie zakup poncha z ślicznego polaru - różowiutkiego wręcz różowiastego!!! Kupiłam go ot tak bo polar jest super jakości, cieplutki i milutki choć kolor kompletnie nie mój... ale wtedy szła zima, a cena była atrakcyjna .. więc wiele się nie zastanawiałam...
I okazało się, że frędzle od poncho idealnie pasują na grzywę konia...i tak oto mój pomysł się zmaterializował...
Wygląda jak w galopie...
Nie wiem kto się bardziej koniem zachwycił Pola czy babcia ... tak czy siak trzeba było uszyć narzutę na łóżko do kompletu...
pikowałam gęsto, żeby ten "blady" róż ożywić ...
a oto i on główny bohater z bliska
ach zapomniałabym o moim poncho:) Jeszce trochę frędzli zostało ...
I tak oto przełamałam się z szyciem na różowo:)
Świetnie to wygląda i jeszcze narzuta doi kompletu!
OdpowiedzUsuńDzięki - konie różowe tylko z Barbie - niekoniecznie ha, ha, ha
OdpowiedzUsuń