Stare jeansy nie wylądowały w koszu. Nazbierało się ich niezła sterta. Drugie tyle dostałam od koleżanki, Basia wyczyściła wszystkie strychy:)
I tak zebrał się materiał na zgrabny, jeansowy patchwork.
W sumie to nie liczyłam ale pocięłam z 50 par spodni:)
I uszyłam patchwork jeansowy, sporych rozmiarów 210x230
i waży 4,5 kilo - ciężki jak smok!!!
Pod spodem podszyłam kocem z polaru.
Kapa jest ciężka, ale miło przytula swoim ciężarem!
Fajne doświadczenie z tym jeansem. Mam nowe doświadczenie:)
Szyje się fajnie:), ale stępiłam ze cztery noże na krojeniu, bolał mnie kark przy pikowaniu tego kolosa. Ciężko było nim manewrować stąd nie odważyłam się na inne, bardziej skomplikowane pikowanie.
Ale układ tych wytartych łatek jest fajny.... jak piksle na zdjęciu.
Na patchworku, który wyląduje na dużym, małżeńskim łóżku czekają już poduchy, uszyte razem z Basią w lipcu tego roku.
Asiu O. dziękuję Ci kochana za piękne zdjęcia:)
Asiu bardzo piękna narzuta !! Doceniam trud, bo sama szyję - a raczej przygotowuję bloki (bardzo powoli) na takie dżinsowe cacko :) Bardzo Ci gratuluję wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńHala:) jeans to ciężki przypadek ale warto się pomęczyć - efekt jest super - ja dałam radę - Tobie też życzę siły:)
UsuńBrawo za wkład i zaangażowanie - narzuta wyszła rewelacyjnie! :)
OdpowiedzUsuńwow - dziękuję - bardzo mi miło, że tu zaglądasz - Ty masz większe doświadczenie z takim materiałem, więc wiesz jakie to w sumie bywa uciążliwe, a w dodatku ten rozmiar, pozdrawiam grudniowo.
Usuńjest piękna!
OdpowiedzUsuń