Czasami można pójść na skróty, żeby się przekonać czy warto.
W zeszłym roku, w trakcie #carrefourpatchwork w Alzacji kupiłam gotowy zestaw artquilt #zróbtosam zaprojektowany przez #MarinaLandi i #ValeriaCervetto. Tancerka zauroczyła mnie od razu. Kupiłam bez zastanowienia. W ramach eksperymentu powstał artquilt. Gdybym nie pokazała z czego quilt powstał to można by rzec, że namalowałam sama. 🙈
Na kolejnych zdjęciach pokazuję gotowe elementy, czyli główną tkaninę z tłem, drugą tkaninę z wszystkimi elementami do wycięcia i przyklejenia.
Robota prosta jak wydzieranka z dzieciństwa. Ważne żeby nie pomylić numerków albo danego elementu nie zgubić. Po wyklejeniu tancerki przepikowałam obrazek żyłką zwykłym zygzakiem, tło wypikowałam nicią dowolnym wzorem. I tak powstał mini quilt "a la confetti".
Obraz jest mały 60x60, żałuję że tak mały bo by mi pasował do salonu.
Efekt jest jak jest, kwestia gustu ale sama tancerka jest piękna i te... kolory.
Jestem pełna podziwu dla wszystkich quilterek, które tworzą tą metodą obrazy, ale te które powstają w ich głowach. Cała frajda z użyciem tkanin z własnego zasobu.
Tak czy siak frajda z "wydzieranki" była.
Warto szukać, testować, odkrywać zbierać doświadczenie 💪
Co myślicie?