sobota, 28 lutego 2015

Czterolistna koniczyna / Leaf clover

Czterolistna koniczyna na szczęście  - każdy by chciał  ją znaleźć  w trawie!
Póki co trawy nie ma ale koniczynki wyrosły na poduchach... dla Marleny i Janka, na szczęście!!! z okazji pierwszej rocznicy ślubu




Na drugiej stronie wyhaftowałam  datę ślubu, gdyby się komuś zapomniało:)


Przy tej okazji postanowiłam dołączyć do zabawy u  Darlene i na wyzwanie w lutym  pokazuję te poduchy,, w tzw opcji 3  z wykorzystaniem  czterolistnej koniczynki.





To już chyba tradycja, że szyję w ostatni dzień  - i nie dałam się złamać grypie!!!

czwartek, 19 lutego 2015

Porządek musi być



Kiedyś kupiłam sobie torebkę w moim ulubionym kolorze fuksji. Kupując ją, bardziej  skupiłam się na fasonie  i kolorze niż na funkcjonalności. Bo torba ta była  co prawda zamykana na zamek, ale  nie miała żadnej kieszonki. NIGDY nic nie mogłam znaleźć!!!  Totalny bałagan!!!  Aż w końcu dokupiłam taki prosty organizer  i jako tako udało mi się ten nieład ogarnąć.  Torba już dawno zużyta, a organizer został schowany  głęboko do szafy.  

Hmm… jakbym wiedziała, że on mi się jeszcze przyda.
Dosłownie przedwczoraj koleżanka  poprosiła mnie o uszycie czegoś takiego do torebki, bo bałagan, bo nie ogarnia itp…
Jakbym znała temat od podszewkiPrzypomniało mi się wtedy, że gdzieś mam  ten „państwowy” organizator   i  mam gotową  ściągawkę jak go uszyć!!!!

Trochę poszłam na żywioł  bez zbędnych wyliczeń i planów… wiedziałam tylko, że organizator   musi się zapinać na zamek…

Tu przycięłam, tam zaszyłam i jakoś to wszystko mi się udało obszyć zgrabnie lamówką.


 Zatem w środku jest tylko jedna duża przegródka, gdzie schowa się się cenne rzeczy typu portfel i dokumenty.


 Za to na zewnątrz są kieszonki łatwo dostępne ...  na notesik, chusteczki...


 na długopisy, telefon i okulary;


 

Doszyłam też mini smycz na klucz  lub  smycz do przypięcia  organizera do torebki (hi,hi taki system antywłamaniowy:)





 Eksperyment się udał, choć to nie ideał …  ale już teraz wiem, że następnym razem:
- trzeba koniecznie wszyć zamek rozdzielny – wtedy dostęp do środka organizatora jest  dużo lepszy,
- można  uszyć np. uszy – żeby łatwiej go było przekładać czy nosić,
- można  doszyć „coś” – taką przedłużkę  do zamka aby się lepiej go otwierało  albo wszyć długi zamek? – ja miałam pod ręką tylko taki na rozmiar środka…
- można doszyć więcej kieszeni w środku,
- i  doszyć coś co tam dusza zapragnie.

sobota, 14 lutego 2015

Na bal

Jeśli ktoś pomyśli, że jak się ma już maszynę to już można uszyć wszystko!!! Nic bardziej mylnego...
Rok temu mój syn, w pewien piątek wieczorem zakomunikował, że w sobotę, czyli na drugi dzień jest bal harcerski. Tematem przewodnim jest średniowiecze!!! Wpadłam w  złość  i  panikę skąd ja mam wziąć przebranie średniowieczne. 
A młody ze stoickim spokojem powiedział: Mamo uszyj mi - po prostu!
Synku - rzekłam - ja nie mam pojęcia o szyciu ubrań, a on się zaparł i koniec. Ma być strój rycerza łucznika:) Proste???
Rad nie rad, wzięłam jakieś  inne przebranie pirata i zaczęłam kombinować wykrój na spodnie. 
Uszycie bluzy  poszło gładko  - przecież to jak średniowieczy worek ...poszłam dalej i uszyłam pasek, i kołczan... i niby stój wyszedł na medal ale...
Bal był super, Filip przyszedł zadowolony  i zmęczony i.... podarty na pupie. Okazało się, że spodnie uszyłam za wąskie i przy wariactwach średniowiecznych na parkiecie  spodnie popękały.
Spodnie nie miały odpowiedniego wykroju, bo po pierwsze nie umiem zrobić, po drugie nie miałam czasu się nad tym zastanowić, a po trzecie na szybko zrobiłam tak jak umiałam.
Na moje nieszczęście spodnie musiałam  znowu na szybko poratować, bo był kolejny bal w  szkole
Spodnie po naprawie wyglądają tak:)


Kliny, zszycia, zmarszczki .... masakra!!! ale czy to ważne???  Na szczęście bluza większość zasłoniła:) Ważne jest to, że Filip dostał wyróżnienie i zaproszenie na lekcję z historii w kwestii średniowiecza jako   pokaz  mody rycerskiej :)

Dzisiaj ostatnia sobota w karnawale .. życzę Wam szampańskiej zabawy i oby nie było przygód z  Waszymi przebraniami:)



czwartek, 12 lutego 2015

Voila tous mes tresors!

Pewnego dnia przyszła do mnie paczka, a w niej piękne tkaniny i mała karteczka z napisem: "Voila tous mes tresors". Oto wszystkie moje skarby - tak brzmiał ten napis.
Materiały dostałam od pewnej Francuzki, której się zamarzył quilt w klimacie rustykalnym, z wykorzystaniem motywu serca.
Tak mnie ta karteczka wzruszyła, bo nie dość, że właścicielka obdarzyła mnie wielkim zaufaniem, żeby pociąć jej skarby, to jeszcze dała wolną rękę co jej uszyć.
Starałam się  i na nowej już maszynie oto co powstało:



Wykorzystałam dzień, kiedy wreszcie świeciło słońce i ruszyłam w plener, do pobliskiego lasu.



 

Oj, narobiłam tyle zdjęć jak nigdy ale stwierdziłam, że to samotne drzewo, mimo braku liści jest takie "fotogeniczne" i  tworzy  ładne tło dla mojego quiltu. A po drugie wreszcie tyle światła i przestrzeni, nie to co  w domu. 
 Na wewnętrzną stronę  quiltu  naszyłam  na pamiątkę "metryczkę":



Przy okazji wypróbowałam na nowej maszynie szycia literek i  szlaczków. A  pikowało się rewelacja - ani jedna nitka nie zerwana:)

Mam nadzieję, że quilt dojedzie na Walentynki i zawiśnie  na dobrym miejscu:)

MERCI CHRISTELLE:)


poniedziałek, 9 lutego 2015

Nie mażę się, a marzę

Gdyby nie Facebook nie byłoby dziś pewnie tego posta i całego pozytywnego zamieszania dzisiaj.
Ola, koleżanka z liceum, raz po raz klikała polubienia  na moim profilu, gdzie pokazuję od czasu do czasu swoje prace. Kiedyś nieśmiało zapytała o uszycie poduszek  dla swojego stowarzyszenia "Potrafię więcej"  i od słowa do słowa opowiedziała mi czym się zajmuje, a raczej kim: dziećmi niepełnosprawnymi, i że  organizuje bal dla ich rodziców - bal dla super bohaterów.
Spontanicznie zaproponowałam czy nie potrzeba  fantów, żeby ten bal uatrakcyjnić, że mogę uszyć to i owo. 
I tak się zaczęło. Jeszcze w starym roku  zaczęłam działać i zrobiłam ze 30 broszek

Zmobilizowałam młodszego synka, który zrobił z orygami kilka żurawi na szczęście.

Potem szyłam poduchy jedną, drugą, trzecią...

Różne: i dla dzieci i dla  dorosłych...

Przy okazji zaangażowałam moją siostrę, która przysłała mi gro kolorowych materiałów, które skrzętnie wykorzystałam.


Uszyłam też kilka kosmetyczek i podkładki pod kubeczki...

Do tej akcji udało mi się wciągnąć kilka innych cudownych osób....  

Olę Lexie's Art , która wykonuje piękną biżuterię, ręcznie haftowaną i nie tylko. Podarowała oto taki zestaw:


Darka , któy ma niesamowicie zdolne ręce i potrafi szyć, haftować, robić decoupage i ostatnio witraże ... i podarował cudną poduchę

Leszka Jenka, z kabaretu Ciach z Zielonej Góry, który podarował  zdjęcia i plakaty z autografami swojej paczki


Hala , która  ma również złote serce i uszyła  trzy walentynkowe poduszki, które właśnie transportuje poczta:)

 I na koniec najważniejsze!!!
Jeszcze rok temu    byłyśmy  trzy - świętowałyśmy otworzenie Pracowni Ino Ino. Kiedy minął rok w styczniu, zrobiło nas się 5 - Wiesia , Asia, Kasia, Ula i ja.
Pięć pozytywnie zakręconych babek, które  potrafią nieustannie gadać o szyciu, szmatach,  stopkach do maszyn itp.
Wszystkie pięć mieszkamy blisko siebie więc łatwo nam się spotkać i pobyć ze sobą.
Więc wykorzystując tą energię, zaraziłam pomysłem dziewczyny i każda z nich dorzuciła swoje uszytki do akcji.
Było tego tak dużo, że w transporcie do Poznania pomogła mi pewna  rodzina z Zielonej Góry, która również korzysta z oferty Stowarzyszenia...
W podzięce uszyłam dla małej  małą przytulankę

Kochani,  wszystkim Wam bardzo dziękuję, za tą energię i zabawę ... wiedząc, że ciągle żyjemy w niedoczasie, że niby są ważniejsze sprawy i problemy,  a jednak zrobiliśmy innym radość.

p.s. Bal odbędzie się 14 lutego ... oj będzie się działo...






niedziela, 8 lutego 2015

puk puk ... to ja

- puk, puk... to ja - zza drzwi odzywa się moja sąsiadka...
- otwieram drzwi a tam pcha się jedna siata, druga siata, a dopiero potem sąsiadka.
Rany -  mówię,  wyprowadzasz się??? a ona mi na to, że  znowu jej syn urósł i zmienia mu garderobę a to tu w siatach  jest dla moich chłopców ... koszulki, spodnie, bluzy....
I tak od dobrych kilkunastu lat    - mam wsparcie... nie tylko ciuchowe ale i towarzyskie ...


Podziękować nie sposób .. chyba tylko tak jak umiem najlepiej ... znając jej  wrażliwość na sztukę przez duże S.... podarowałam poduszki  z ostatniej kolekcji...
Wiedziałam, że ta ostania,  całą wypikowana,  bardzo się jej podobała doszyłam drugą...





Co prawda, nie są idealnie równe ...  mnie jak zwykle się rozmiary nie zgadzają, ale komplet jest i w sumie niepowtarzalny..... i o to chodziło:)
Taki sąsiadów Wam życzę:)


czwartek, 5 lutego 2015

Miłośnicy koni

Jeszcze nie pokazałam  torby, którą uszyłam dla małej miłośniczki koni.
Kupiłam w Robinku  panel z  czterema pięknymi koniami, odpowiednio jeden  przycięłam i voila:

Torebka znalazła się pod choinką, więc musiałam wypróbować jak będzie wyglądała na choince...

Trochę za duża jak na ozdobę choinkową  ale w grudniu było tak mało światła na dworze i w domu, że nie miałam innego pomysłu na "plener".

 Torba została uszyta z miękkiego jeansu - oj będzie się kieszonka artystycznie siepać:)


Do kompletu dołożyłam drewnianego konika jako dodatek do zamka.... tak mi się udało dopasować!

Z tkaniny, którą zakupiłam, wykorzystałam jescze mały wąski obrazek i uszyłam portmonetkę...



 Oto cały świąteczny komplecik:)

niedziela, 1 lutego 2015

kolorowo...

Jakoś wpadłam w trans szycia kosmetyczek i nie mogę przestać...




Popróbowałam innego pikowania... pomimo wykorzystania tkaniny we wzorki ... pikowanie nadaje zupełnie inną głębię...


Każda ma inaczej szyte kieszonki.... ciągle eksperymentuję ...


Przy trzeciej kosmetyczce odeszłam od pasków i wykorzystam cięcie a la "straciatella"  - w sumie daje to ciekawy efekt i jeszcze to pikowanie w koło wokół groszka...
Imiona wyhaftowała mi Kasia , bo jeszcze wtedy nie posiadałam takiej maszyny, która haftuje literki.

Lubię te eksperymenty...